sobota, 23 kwietnia 2016

Od Taissy & Claire de Lune

Z perspektywy Taissy

   Obudziłam się bardzo wcześnie. Poranne, rześkie powietrze wlatywało przez uchylone okno mej sypialni. Dziś był ten dzień. To dziś miałam się przeprowadzić. Walizki i torby stały pod drzwiami. Tak naprawdę nie wyjeżdżałam tak daleko. To było około 100 kilometrów.
Claire de Lune zobaczyła, że się ruszam i wskoczyła na łózko.
-Cześć, kochana!- powitałam suczkę. Lune polizała mnie po twarzy i pomachała ogonem. - Czas na śniadanie, Luna! Na co masz ochotę?- spytałam suczkę. Czasami żałowałam, że Claire de Lune nie potrafi mówić.Wtedy na pewno byłaby moją najlepszą przyjaciółką.
   Podniosłam się z łóżka i wkroczyłam do kuchni.Zjadłam lekkie śniadanie, a do miski Lune nasypałam świeżej karmy. Po posiłku zaczęłam przygotowania do podróży.
- Niestety...- powiedziałam i przypięłam do kaszmirowej obroży Luny smycz. Suczka bardzo tego nie lubiła, nie była przyzwyczajona. Na spacery chodziła luzem - to było powodem.Wzięłam bagaże i zatrzasnęłam drzwi mojego starego mieszkania po raz ostatni...





                                                     Z perspektywy Claire de Lune

Weszłyśmy na dworzec. Taissa usiadła na metalowym krześle obok naszego peronu.Wyglądała na smutną. Podeszłam do niej i polizałam jej dłoń.
- Lune!...Zobacz nasz pociąg! - wykrzyknęła.
Weszła do naszego przedziału.Dostałam pozwolenie na jazdę tym środkiem transportu pod wieloma warunkami. Nie wolno mi było nawet usiąść na fotelu obok mojej właścicielki.


                                                               Z perspektywy Taissy

- Wreszcie na miejscu! - wykrzyknęłam, biorąc głęboki oddech. Luna stała obok mnie. Przed chwilą dojechałyśmy do Minneapolis. Wielka rzeka Missisipi wyglądała imponująco. Tak się cieszyłam.Wiedziałam, że teraz zacznę nowe życie, lepsze życie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz